niedziela, 28 września 2014

Chapter 8

Niall obserwował jak Cassie spokojnie śpi otulona niebieską, flanelową kołdrą. Czule głaskał jej dłoń co chwilę poprawiając swoją pozycję na łóżku. Odwrócił głowę do drzwi słysząc ciche pukanie.
- Zasnęła? - Michael wszedł do pokoju cicho zamykając drzwi i podchodząc do łóżka.
- Tak. Dziękuję, że pozwoliłeś mi zostać. - Przez chwilę na ustach blondyna pojawił się uśmiech, ale odwrócił wzrok spowrotem na brunetkę. Michael zauwarzył z jaką czułością Niall patrzy na jego siostrę i poczuł się winny naskoczenia na niego. Ale wina szybko minęła, gdy przypomniał sobie widok ukochanej i znienawidzonej osoby, całujących się w jego domu.
- Dlaczego? - Zapytał szeptem siadając przy nogach siostry.
- Dlaczego co? - Odszepnął odgarniając kilka włosów z twarzy dziewczyny.
- Dlaczego zabrałeś ją na randkę? Dlaczego zabrałeś ją ze szkoły? Dlaczego dałeś jej naszyjnik? Dlaczego ją pocałowałeś? Dlaczego zrobiłeś to po zniszczeniu jej życia?
- Nie zrozumiesz.
- Spróbuję.
- Robiłem te wszystkie przykre rzeczy, żeby zwrócić na siebie jej uwagę.
- Uwagę? W taki sposób?
- To była też w pewnym sensie zemsta.
- Dlaczego chciałeś się na niej zemścić? Nic ci nie zrobiła.
- Bo - Zawahał się przez chwilę spoglądając na dziewczynę. Westchnął wiedząc, że już więcej nie zobaczy jej spokojniej twarzy podczas snu. - Bo ja.. Ja ją kocham.
- Kochasz? Z tego co wiem nie tak się okazuje miłość.
- Ja naprawdę ją kocham. Kochałem ją, gdy się przyjaźniliśmy, ale gdy jej to powiedziałem, odeszła. Zostawiła mnie samemu sobie z tak wielkim problemem. Wkurzyło mnie to i zasmuciło, więc chciałem, żeby poczuła się tak samo. To miało być tylko jednorazowe ale potem poznałem chłopaków i oni namawiali mnie do dalszego dręczenia jej. Przez to jestem w jej oczach dupkiem, ale to wyłącznie moja wina. - Wyjaśnił szeptem patrząc na ich złączone dłonie. Michael puścił bokiem wytłumaczenia blondyna, ale zapamiętał, to że kocha jego siostrę i nie zna powodu, przez który go odrzuciła.
- Ona też cię kochała.
- Kochała?
- Tak. Ale w ten sam dzień Luke także wyznał jej miłość. Od tej pory nie pokochała nikogo.
- Luke? Ale.. On..
- Zrobił to przed tobą. Bała się, że straci przyjaciół.
- Już mnie nie kocha, prawda? - Zapytał szybko mrugając oczami, aby ani jedna łza nie poleciała po jego policzku.
- Nie wiem tego. - Michael zauwarzył wyraz jego twarzy i wstał. - Możesz zostać jeśli chcesz.
- Naprawdę?
- Tak. Tylko nic jej nie zrób.
- Przysięgam. Dziękuję.
Cassie otworzyła oczy czując jak ktoś głaszcze jej rękę. Przeszedł ją dreszcz, gdy zdała sobie sprawę, że to lewa pocięta ręka. Tylko Michael i Luke są dla niej tak czuli.
- Lukey? - Podniosła głowę spoglądając w górę. Skuliła się lekko widząc blondyna, którego nie spodziewała się zobaczyć. Niall zacisnął szczękę, ale rozluźnił się czując kreski pod swoimi palcami.
- Dlaczego? - Zapytał przyciągając ją wyżej na swoim ciele. Brunetka spuściła wzrok wlepiając go w ścianę. - Cassie. To przeze mnie? Ja Cię tak raniłem?
W odpowiedzi otrzymał tylko ciche westchnięcie. Dziewczyna przytuliła się do niego czując jak wszystkie wspomnienia i ból przez nie wywołany powracają.
- Bolało - Szepnęła. Niall objął ją mocniej i pocałował jej czoło.
- Przepraszam. Kochanie, tak bardzo przepraszam.
- Nie nazywaj mnie kochaniem. Wczorajszy pocałunek nic nie znaczył.
- Cassie. On dla mnie wiele znaczył.
- Dlaczego?
- Bo.. Bo..
- Co Niall? Chyba mi nie powiesz, że mnie kochasz? - Prychnęła patrząc na niego ponownie. Milczenie z jego strony zabrało jej pewność. - Niall?
- Kochałaś mnie? Wtedy mnie kochałaś? - Zapytał spoglądając w jej niespokojne oczy.
- Tak.
- Dlaczego przestałaś?
- Bo ty zacząłeś.
- Kochasz mnie jeszcze?
- N-nie.
- Możemy spróbować?
- Nie.
Wyplątała się z uścisku chłopaka i pobiegła do pokoju brata. Potrząsnęła ramieniem białowłosego, przez co przestraszony otworzył oczy.
- Cassie? Co się dzieje?
- M-Michael. Ja.. Ja..
- Chcesz to zrobić? Cassie? Powiedz.
Pokiwała tylko głową, przytulając się do niego i zaczynając płakać.
»»««

Chapter 7

- Ashton! - Krzyknęła dziewczyna, otwierając przed świąteczny prezent od przyjaciela. Czarna, sznurowana bransoletka z kawałkiem srebra, a na nim napis "Najlepsza przyjaciółka na świecie <3 Ash.", była przepiękna, ale paczka prezerwatyw z dopiskiem "Abym w tak wczesnym wieku nie musiał niańczyć twoich dzieci." była okropnym i jednocześnie zabawnym, żartem przyjaciela.
- Gdybyś nie był moim przyjacielem, najpewniej byłbyś w drodze do szpitala za niedosłowne obrażenie mojej siostry. - Michael walnął ramię blondyna i zabrał kolejny kawałek pizzy z pudełka, od razu odgryzając połowę trójkącika.
- Otwórz mój! - Krzyknął Calum, skacząc na brunetkę z prostokątnym pudełkiem owiniętym papierem ozdobnym. Dziewczyna zerwała dzwoneczki i kokardki podnosząc przed siebie podarunek. Zmarszczyła brwi nie wiedząc jak ustawić obraz.
- Zmienia się! Z jednej strony jest nasze wspólne zdjęcie a z drugiej całej naszej piątki.
- Słodkie Cal. Dziękuję. - Uśmiechnęła się ściskając przyjaciela.
- Jeszcze mój.
Luke podał jej kwadratowy karton z czerwono-białymi czapeczkami mikołaja. Otworzyła prezent lekko mrużąc oczy. Na szarym materiale leżało prostokątne pudełeczko na naszyjnik. Zawieszki z czterema literkami "A C L M" nakładającymi się na siebie układały się alfabetycznie. Szara bluza idealnie pasowała do jej ciała, a napis "I love Hemmo" wywoływał jej uśmiech.
- Śliczne Lukey! - Przytuliła chłopaka czując, że do tej pory przyszłe święta zaliczą się do najlepszych.
- Ta.. Niall? Co ci się stało? - Cassie rozszerzyła oczy widząc przed sobą blondyna z podbitym okiem.
- Ja.. Ha-Harry i.. I Zayn.. Oni..
- Chodz - Wciągnęła go do środka przez co lekko w nią uderzył prawie upadając na podłogę. Zaprowadziła go do salonu sadzając na kanapie i zostawiając na chwilę idąc po apteczkę. Przykucnęła przed nim wyciągając z pudełeczka wodę utlenioną, maść i kilka plastrów. Obmyła jego twarz i posmarowała siniaki przyklejając plastry na rozcięcia.
- Mogę zdjąć twoją bluzę? - Zapytała niepewnie oczekując głupiego komentarza, ale zyskała tylko kiwnięcie głową. Pomogła mu zdjąć materiał uważając, aby go nie zranić. Posmarowała kilka okrągłych siniaków i chowając rzeczy do apteczki odłożyła ją na stół.
- Chcesz wody? - Zapytała siadając obok niego.
- Nie. Dziękuję, że mi pomogłaś. - Przysunął się do dziewczyny przytulając ją i chowając głowę w zgięciu jej szyi.
- W porządku. Powiesz mi dlaczego ci to zrobili?
- Bo cię broniłem.
- Broniłeś? Dlaczego? - Odsunęła się lekko aby na niego spojrzeć.
- Nie mogę ci powiedzieć.
- Okej.
- Mam coś dla ciebie. - Wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko i wcisnął je w jej rękę. Otworzyła wieczko widząc jak blondyn uważnie przygląda się jej ruchom. Długi naszyjnik z zawieszką srebrnego serduszka, z imieniem "Niall" leżał na czerwonej poduszeczce. Cassie uważnie oglądała prezent, dopóki nie poczuła dwóch palców Niall'a podnoszących w górę jej podbródek i jego ust delikatnie przyłożonych do jej. Ręka blondyna owinęła talię brunetki, gdy chciał przysunąć ją bliżej siebie.
- Co wy kurwa robicie!? - Krzyk Michael'a sprawił, że oboje odskoczyli od siebie w sekundę.
Sytuacja w oczach brata wyglądała naprawdę okropnie. Jego siostra była całowana przez chłopaka, który zniszczył jej życie, a nienawiść białowłosego jeszcze bardziej wzrosła.
»»««

sobota, 20 września 2014

Chapter 6

- Au - Jęknął Michael czując jak coś napiera na jego obolały brzuch. Mimo, że rany zostały opatrzone przez profesjonalnego lekarza, który zrobił mu wszystkie możliwe badania, to jego mięśnie nadal pobolewały, gdy je napinał. Otworzył oczy i dostosował je do światła księżyca po czym spojrzał w dół. Cassie oplatała rękami jego biodra a jej głowa leżała na brzuchu. Odblokowując telefon zaświecił na jej twarz. Jeszcze mokre policzki świeciły się od blasku ekranu. Otworzyła oczy, gdy ciemność pod powiekami lekko się rozjaśniła.
- Mikey - Dziewczyna wyprostowała się i od razu przytuliła do brata, a z jej oczu ponownie wyleciały łzy. - Tak bardzo cię przepraszam. To moja wina. Przeze mnie zrobili ci krzywdę. Na prawdę nie chciałam.
- Cassie, uspokój się. To nie przez ciebie, tylko przez Niall'a.
- Ale to z mojego powodu cię pobili.
- Nie do końca
- Co? - Odsunęła się od niego, ale nadal ściskała w piąstkach jego koszulkę.
- Widziałem się z nim wczoraj. Pytał czy może zabrać cię do kina, ale mu nie pozwoliłem. Zaczął na mnie wrzeszczeć i grozić. Dlatego nie chciałem nigdzie iść.
- I tak to moja wina. Ja namówiłam cię na tę głupią kawiarnię.
- Nie przejmuj się mała. Jest lepiej.
- Ale było źle. Co tak właściwie stwierdził lekarz?
- Tylko siniaki i stłuczenia.
- Aż siniaki i stłuczenia. Dlaczego to zrobił? Przecież zrobiłam to co mi kazał, a tobie miało się nic nie stać.
- Co kazał ci zrobić?
- Założyć jego koszulkę do szkoły.
- Miałaś coś na niej, prawda? Nie chodziłaś tylko w koszulce?
- Nie. Założyłam bluzę.
- Dobrze. Połóż się. Rano weźmiesz prysznic i zawiozę cię na drugą lekcję.
- Dobrze - Dziewczyna odwróciła się tyłem do brata, aby mógł przytulić ją w nie bolący go sposób. - Dobranoc Mikey.
- Dobranoc Cassie.

- Z czego się śmiejesz Harriet? - Zadrwił Niall siadając obok przyjaciela.
- Zayn dowiedział się, że Clifford podoba się jednemu z kujonów z przeciwległej klasy. Kazał mu się z nią umówić, a jeśli się nie zgodzi wyrzucić na nią obiad na stołówce. Dziś lasagne.
- Co?
- O wilku mowa.
- Co tam Nini? - Zayn położył dłoń na ramieniu blondyna uśmiechając się głupkowato. - Przyszedłeś popatrzeć na widowisko?
- Coś ty odwalił? - Niall zrzucił jego rękę, warcząc.
- Co jest? Będzie zabawnie. Wyobraź sobie Clifford, całą w serze, sosie i mięsie. A przy okazji popularność kujona trochę wzrośnie. - Wytłumaczył kiwając głową w stronę Davida, który zbliżał się do siedzącej do niego plecami, Cassie.
- Nie wyobrażę i nie wzrośnie.
Horan gwałtownie wstał z miejsca i szybkim krokiem podszedł do bruneta w okularach, zasłaniając swoim ciałem ukochaną mu osobę. Usta siedemnastolatka były lekko wykrzywione, a oczy świeciły się od łez. Nie chciał robić tego osobie, którą lubił, ale jeśli nie zrobiłby tego zostałby porządnie ośmieszony i zyskałby kilka siniaków od męskich drużyn sportowych.
- Cofnij się i wracaj do stolika, bo nie wrócisz cało na kolejną lekcję. - Warkot Niall'a dotarł do uszu Cassie, która, odrywając wzrok od SMS'a Luke'a spojrzała za siebie przelotnie spoglądając na nastolatków.
David, chłopak, który zaprosił ją dziś na randkę skrzyżował ich spojrzenia, ale za chwilę spuścił głowę i odszedł. Niall odwrócił się gwałtownie i podszedł do jej stolika.
- Idziemy - Rozkazał zabierając jej plecak za obie szelki i złapał jej dłoń, ciągnąc ją za sobą.
Przestraszona dziewczyna schowała telefon do kieszeni i patrząc przed siebie ostrożnie szła za blondynem.

Cassie rozpoznała miejsce, do którego przywiózł ją Niall. Była tu kiedyś z Michael'em i Calum'em. To dom Niall'a.
Jego pokój nadal był niebieski, nad łóżkiem przywieszona była ogromna flaga Irlandii, a do niej szpilkami przypięte zdjęcia rodzinne i z przyjaciółmi.
Środkowe zdjęcie było największe. Przedstawiało szeroko uśmiechniętego Niall'a i zgniecioną w jego uścisku dziewczynę. Z kawałka odsłoniętej twarzy Cassie rozpoznała siebie.
To był ostatni dzień ich przyjaźni. 25 grudnia, dzień, który zapoczątkował jej cierpienie.
- Dlaczego nadal masz to zdjęcie? - Zapytała wskazując środek flagi. Niall spojrzał na nie stygnąc na chwilę.
- Nie twój interes. - Warknął i zamrugał kilkukrotnie pozbywając się łez. - Chcesz coś do picia? Jedzenia?
- N-nie, dziękuję. Mógłbyś odwieść mnie do szkoły lub do domu?
- Dlaczego chcesz odejść? - Wyszeptał spuszczając głowę w dół.
- Co? - Zapytała nie dosłysząc jego pytania.
- Dlaczego znowu chcesz odejść!? - Krzyknął robiąc kilka kroków w jej stronę. - Znowu mnie zostawisz. Odejdziesz. Nie wrócisz.
- O czym ty mówisz?
- Nie pamiętasz, prawda? Jasne, że nie. - Zaśmiał się bez humoru. - Po co to pamiętać. - Z jego oczu wypłynęły łzy, których nawet nie próbował powstrzymać.
- Niall? - Cassie podeszła do niego, ale opadł na swoje łóżko chowając twarz w dłoniach. - Niall? - Usiadła obok niego i kierowana wewnętrznym dobrem przytuliła go. Zesztywniał, ale po chwili oddał uścisk, wtulając się w nią najmocniej jak było to możliwe.
- Nie płacz, proszę. - Szepnęła głaszcząc jego włosy.
- O-odwiozę cię do domu. - Wyprostował się wycierając łzy.

»»««

Krótki. Wiem, przepraszam.
Jest mi coraz gorzej pisać, ponieważ codziennie mam 7 lekcji, tylko w piątek 6, a gdy wrócę mam kilka domowych zajęć i wracam do książek.
Cóż. Pisałam go kilka dni, ciągle coś zmieniając.
Mam nadzieję, że nowy będzie lepszy i bardziej się Wam spodoba.
Do następnego :)

piątek, 5 września 2014

Chapter 5

Jeśli czytasz, zaznacz kwadracik »»
Dziękuję :)


- Co kupimy mamie? - Cassie spojrzała w górę na swojego brata biorąc kolejny łyk już trochę ochłodzonego kaka.
- Nie wiem. Co daliśmy jej w tamtym roku? - Zapytał naciągając czapkę dziewczyny na jej lekko odkryte ucho.
- Zestaw srebrnej biżuterii i pudełko 500 czekoladek. Chyba dostała już wszystko.
- A co dała nam?
- Takie same swetry, ty 50 kostek do gitary a ja neonowy laptop.
- Nie wiem już. Za dużo tych prezentów. - Westchnął drapiąc swoją brew palcem wskazującym.
- Może po prostu filmik złożony z naszych wspólnych zdjęć? A na koniec nagramy, gdy mówimy kochamy cię?
- Tego jeszcze nie było. Zanucimy Merry Christmas!
- Raczej ty zanucisz. Ja nie umiem.
- No właśnie. To dziwne. Ja śpiewam w zespole, a ty jesteś moją siostrą i twój głos rani uszy. - Zaśmiał się ale jego uśmiech zniknął, gdy spojrzał w smutne oczy swojej siostry - O mój Boże, przepraszam! Na prawdę nie chciałem! - Zaczął panikować gdy zrozumiał, że zacytował słowa Zayn'a, lecz w innej osobie.
- Okej. Okej - Wzięła głęboki oddech pozwalając listopadowemu powietrzu uspokoić jej kanaliki łzowe.
- Przepraszam mała - Wydął wargę przytulając do siebie brunetkę.
- Jest dobrze - Uśmiechnęła się lekko oddając uścisk.
Niall objął talię dziewczyny i przyciągnął ją do siebie wciągając ją do zaułka za dwoma ochroniarzami, którzy mocno trzymali szarpiącego się Michael'a. Mężczyźni ścisnęli ramiona chłopaka i unieśli go do góry przez co mógł tylko machać nogami.
- Co ty robisz? - Zapytała próbując swoimi dłońmi rozszczepić mocno zaciśnięte ręce blondyna.
- Pójdziesz ze mną do kina? - Zapytał blokując jej ręce.
- Nie! - Warknęła nadal szarpiąc się w uścisku.
- Puść ją! - Krzyknął Michael. Mógł zrobić tylko to, ponieważ był unieruchomiony.
- Panowie. - Dwaj goryle rzucili Mike'a na ziemię i pochylili się nad nim kopiąc jego brzuch i uderzając w twarz.
- Przestańcie! - Krzyknęła szarpiąc się do przodu. Mężczyźni nie zwrócili na nią uwagi i dalej torturowali jej brata.
- Zostaw go! Przestań!
- Cassie. Uspokój się. Jeszcze trochę i przestaną.
- Dopiero gdy go połamią! Przestań!
- Cassie. Spokój. - Warknął Niall ściskając ją mocniej.
- Pójdę z tobą! Pójdę do tego głupiego kina ale każ im przestać! - Poddała się widząc zakrwawioną twarz brata.
- Trzeba było tak od razu. Zawieźcie go do szpitala żeby go opatrzyli a później do domu. Chodź Cassie. - Uwolnił ją z uścisku ale zanim zdążył złapać jej dłoń podbiegła do brata padając przy nim na kolana.
- Mikey powiedz coś - Poprosiła, a pierwsza łza spłynęła po jej policzku.
- Nie idź - Wyjąkał i odkaszlnął, przez co splunął krwią.
- Muszę. Wezmą cię do szpitala a ja szybko wrócę. Obiecuję. - Pocałowała jego czoło i szybko odeszła czując, że całe oczy zajmują jej łzy.

- Dlaczego tak bardzo zależało ci na tym żebym z tobą poszła? - Zapytała poprawiając swoją bluzę i siadając na miejscu wybranym przez Nialla. Ostatni rząd, ostatnie miejsce po prawej.
- Dlaczego nie było cię w szkole? - Zignorował jej pytanie wkładając kilka ziaren popcornu do ust.
- Ja.. Uh.. Chciałam spędzić czas z przyjaciółmi.
- Powiedzmy, że to kupuję. Jaką masz dziś koszulkę?
- Twoją
- Czyli dotrzymałaś słowa. Dobrze. - Uśmiechnął się pod nosem, a światła w pomieszczeniu zgasły.
- Ale ty tego nie zrobiłeś.
- Co masz na myśli?
- Co mam na myśli? To że jacyś ochroniarze pobili mojego brata tylko dlatego abym poszła z tobą do kina! To mam na myśli! - Wybuchła szeptem wiedząc, że cała sala jest wypełniona ludźmi.
- Shh. Oglądaj.

- Odpowiesz na moje pytanie? - Zapytała Cassie udając, że drapie swój nos kolejny raz unikając złapania jej dłoni przez Niall'a.
- Na jakie? - Warknął agresywnie splatając swoje palce z jej. Wzdrygnęła się i poprawiła lewy rękaw ściągając go w dół.
- Dlaczego tak bardzo zależało ci na tym żebym z tobą poszła? - Powiedziała szybko, denerwując się gdy spojrzał na jej ręce marszcząc brwi.
- Nie wiem. Dlaczego zakrywasz ręce?
- Bo.. zimno mi - Mruknęła wlepiając wzrok w ścieżkę po której szli. Niall potarł kciukiem wierzch jej dłoni i ponownie dokładnie przyjrzał się jej twarzy. Jej malutkie usta były lekko zaciśnięte, a oczy wydawały się mniejsze i świeciły.
- Przepraszam - Jego usta poruszyły się, ale nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Nie potrafił.

»»««

Jeśli są błędy, to przepraszam. Jutro je poprawię.

Tak więc rozdział piąty. Jak obiecałam (chyba) jest tu spełniona groźba Niall'a, choć warunek do spełnienia był inny.
Wybaczcie, że nie rozpisałam się w nim za bardzo, ale 3 klasa gimnazjum (tak mam tylko 15 lat. nie podoba się; myszka, x w prawym, górnym rogu i lewy przycisk :)) od początku mnie ssie. Cała strona ćwiczeń z matmy na następny dzień, rozprawki i streszczenia z polskiego. Cóż..
Spóźniłam się, wiem i przepraszam.
Chyba nie mam nic więcej, co do rozdziału.
Jeśli macie jakieś uwagi, piszcie. Jestem otwarta na krytykę, a w szczególności jeśli wiem, że coś jest nie tak w tym co zrobiłam.
Do następnego, bye, bye :)